Macie czasem potrzebę posiadania 100% pewności, że Wasz makijaż wytrzyma cały dzień? Ja tak! Są czasem takie dni, kiedy nie mogę sobie pozwolić na wpadkę makijażową, ani na ryzyko, że po kilku godzinach moja twarz będzie się nieestetycznie świecić, pory będą rozszerzone, a część podkładu zetrze się z twarzy. Nie zadowalają mnie także ciężkie, zapychające bazy pod makijaż, powodujące uczucie zatkanej skóry i chęć jak najszybszego umycia twarzy. W takich sytuacjach cieszę się, że odkryłam kiedyś produkt Clinique Instant Perfector.
Niestety nie należał on do najtańszych :( Za tubkę o pojemności zaledwie 15 ml trzeba zapłacić ok. 90 zł. Ubolewam nad tą ceną, ale jakość ją rekompensuje. W moim przypadku produkt sprawdził się znakomicie. Cieszy mnie to tym bardziej, że zakup ten nie był przeze mnie wcześniej zaplanowany. Nie robiłam żadnego rozeznania na temat tego produktu, po prostu weszłam któregoś dnia do Douglasa i zostałam zapytana przez konsultanta czy szukam czegoś konkretnego. Powiedziałam, że potrzebuję kosmetyku, który utrwali mój makijaż i jednocześnie nie sprawy, że będę miała poczucie, że mam za dużo "szpachli" na twarzy. Pan polecił mi ten właśnie produkt. Ryzykując kupiłam go i już następnego dnia wiedziałam, że był to strzał w dziesiątkę!
Sam produkt ma dość gęstą konsystencję i kolor ciemnego podkładu. Wystraszyło mnie to, ale okazało się, że po aplikacji staje się zupełnie niewidoczny, jego kolor stapia się ze skórą, a konsystencja o dziwo pozwala na bardzo wydajne rozprowadzenie na całej twarzy. Tuz po aplikacji skóra staje się aksamitnie gładka i przygotowana na nałożenie podkładu. Ten z kolei trzyma się na skórze caaały dzień aż do wieczora, a jak trzeba, to i cały wieczór! :) (testowałam) Nieważne, czy czeka mnie całodniowa konferencja w klimatyzowanym pomieszczeniu, czy dzień w terenie w pełnym słońcu. Twarz jest matowa, gładka, a makijaż nienaruszony. Nie mogę się nadziwić sprawdzając w lusterku czy wszystko gra. Co więcej, produkt nie powoduje w moim przypadku wysypu niespodzianek na twarzy. Bardzo się tego obawiałam, ponieważ moja skóra jest bardzo wrażliwa na komodogenne składniki i lubi mi pokazać, że jakiś kosmetyk jej się nie spodobał :) Ten jej się ewidentnie spodobał!
Problem rozszerzonych porów również zostaje zminimalizowany, chociaż w moim przypadku trudno to zauważyć, gdyż mam na twarzy pamiątki po trądziku w postaci małych dziurek, które wszak rozszerzonymi porami nie są, ale mogą omylnie zostać za nie wzięte. Znam jednak swoją twarz i wiem w którym miejscu mam blizny potrądzikowe, a w których zwyczajnie rozszerzone pory i widzę, że pory są widocznie zmniejszone. Doprawdy nie wiem jak jeden kosmetyk może zdziałać aż tyle dobrego! Naprawdę cieszę się ogromnie za każdym razem, kiedy trafiam na taką perełkę. Zdarzają się oczywiście również kosmetyczne buble, ale takie skarby mi to rekompensują :)
Jeśli tu jesteście (a widzę, że jesteście! :)) to dajcie proszę znać czy miałyście do czynienia z tym produktem i jakie są Wasze wrażenia :)
Ściskam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz