sobota, 3 stycznia 2015

Lancome, La Vie Est Belle, EDP



Czy są wśród Was miłośniczki zapachów marki Lancome? Moja miłość do nich zaczęła się w 2011 roku, kiedy dostałam w prezencie gwiazdkowym wodę Tresor Midnight Rose reklamowaną przez Emmę Watson.

Tresor Midnight Rose to malina i absolut różany w nucie głowy, które rozwijają się pięknie na mojej skórze w jaśmin, piwonię i czarną porzeczkę, by na koniec ustąpić miejsca piżmu, cydrowi i wanilii. Mieszanka doskonała. Po kilku godzinach wciąż czuję je na sobie, choć jest to woń subtelna, nienachalna i miła dla nozdrzy.



Przejdźmy jednak do głównej gwiazdy tego postu, czyli La Vie Est Belle. Jestem właśnie w trakcie zużywania drugiej buteleczki, tym razem skusiłam się na 50 ml, pierwsza moja zdobycz miała 30 ml.

Buteleczka jest przepiękna. Minimalizm połączony z elegancją. Szara wstążeczka zawiązana na szyjce flakonu ma kojarzyć się ze zwiewną apaszką na kobiecej szyi.


Zapewne nie bez znaczenia dla mnie przy decyzji o zakupie pierwszego flakonu był fakt, iż zapach reklamuje jedna z moich ulubionych aktorek, Julia Roberts.

Nuta głowy to czarna porzeczka i gruszka, więc niewiele wspólnego z Midnight Rose. W nucie serca mamy powtórkę z jaśminu, a dodatkowo kwiat pomarańczy i irys, natomiast nuta bazy to bób Tonka, pralinki, paczula i wanilia. Bób Tonka? A co to takiego?

(zdjęcie pochodzi ze strony www.perfumy-magazyn.pl)

To nasiona drzewa Dipteryx odorata, które rośnie w Ameryce Południowej. Poza zastosowaniem w branży gastronomicznej stanowi często jeden ze składników perfum. Główną jego zaletą jest trwałość i intensywny zapach. La Vie Est Belle to nie pierwsze perfumy mające w składzie bób Tonka. Inne, w których go wyczujemy, to: Calvin Klein Contradiction, Cacharel Amor Amor, Guerlain Samsara, Calvin Klein Be czy Chopard Wish.

Woń La Vie Est Belle to lekko pudrowy, "czysty" zapach. Mnie kojarzy się z bawełną. Czy ktoś ma podobne odczucia? Niewątpliwie należy go zaliczyć do grona zapachów słodkich. Dla mnie słodycz nie jest przesadzona, za co zapach jest często krytykowany. Czasem lubię pachnieć jak cukiereczek i na te dni jest to zapach idealny. Innym razem wolę kwaśną Chloe lub ogórkowe Acqua di Gioia Armaniego. Perfumy te mają do siebie również pozostawianie "ogona" za właścicielką. Nader często jestem pytana o niego przez koleżanki i komplementowana przez kolegów. Takie zainteresowanie budził wcześniej tylko wspomniany Armani i jego Acqua di Gioia. A może na mojej skórze takie świeże, czyste zapachy rozwijają się piękniej niż inne i dlatego są wyczuwane przez otoczenie intensywniej?

A Wy? Jakie macie doświadczenia z zapachami Lancome?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz